Biznes, jaki robi się na magii, trudno zmierzyć, bo zarabianie na niej jest drażliwym tematem i firmy nie są wylewne. Jak informuje Gazeta Wyborcza, tego rodzaju usługi są rozproszone – po domowych gabinetach, internecie, programach telewizyjnych, np. Arkana Magii, EZO TV czy Kosmica TV, która właśnie znika z rynku. Niemieccy właściciele nie mówią jednak dlaczego. O przychodach milczą również najwięksi gracze internetowi.
Skalę ezobiznesu łatwiej wyobrazić sobie, mierząc aktywność żądnych magii Polaków. EZO TV produkuje cztery programy. Jeden dla siebie, trzy dla kanałów należących do TVN.
W skali miesiąca długość wszystkich połączeń to ok. 30 tys. minut i 15 tys. SMS-ów na jeden program telewizyjny. Podczas czterogodzinnego programu przychodzi 300-600 SMS-ów. Koszt standardowej minuty połączenia i SMS-a to ok. 3,69 zł. Za kilkadziesiąt złotych można wysłać SMS-a ratunkowego, z gwarancją odpowiedzi. Można zatem szacować miesięczny przychód jednego programu to co najmniej 167 tys. zł, a programów w miesiącu jest kilkanaście.
Przy jednym programie oprócz wróżbity celebryty, do którego dostaje się kilku dzwoniących, pracuje ok. 30-40 dodatkowych wróżek.
Zawody wróżbity czy astrologa są oficjalnie przyjęte do spisu przez resort pracy. Zarobki w biznesie ezoterycznym trudno szacować, bo zależą od liczby świadczonych usług i rozpoznawalności. O analizę pokusił się w 2012 r. serwis Wynagrodzenia.pl. Analiza osobowości kosztuje już 20-50 zł, podobnie portret numerologiczny. Drożej, bo 200-300 zł – pośrednictwo w wyborze partnera życiowego. Numerologia dla firmy to koszt 400-500 zł. Na samej górze magicznych zdolności jest seans spirytystyczny. W zależności od skomplikowania, rozmowa z duchem kosztuje od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych.
Wróżbici doradzają ludziom zwykle w tych samych problemach. Zazwyczaj są to sprawy uczuciowe, finansowe lub zdrowotne.
Zdaniem prof. Krzysztofa Kicińskiego, socjologa religii z Uniwersytetu Warszawskiego, chęć poznania przyszłości jest czymś naturalnym, a ezobiznes ma długą brodę. – Opieranie się na przepowiedniach znane jest od starożytności. Nawet jeśli zainteresowanie jest słabsze, wciąż będzie grupa chętnych na takie usługi – podkreśla prof. Kiciński.