Branie na litość, szantażowanie, podlizywanie się i chwytanie się przysłowiowej „brzytwy” – takie „techniki” negocjacji, a raczej ANTYnegocjacji, lepiej puścić w zapomnienie. Co w zamian? Portal kariera.pracuj.pl przedstawia kilka prostych rad:
1. Przedstawić silne argumenty
Lepsza pensja wymaga lepszych argumentów niż długi staż pracy. Jeśli chcemy wybrać się do szefa po podwyżkę, poczekajmy na dogodny moment i przynieśmy mu „na tacy” konkretne wyniki i efekty naszych działań. Wówczas z pewnością lepiej „przełknie” wiadomość o tym, że oczekujemy więcej pieniędzy.
Ważne jest więc, czy pracownik nabył jakąś nową umiejętność, podniósł swoje kwalifikacje, podszkolił się w czymś nowym, czy odpowiada za coraz większe projekty i spoczywa na nim większa odpowiedzialność. A może zarządza teraz większym budżetem czy zespołem, odniósł jakiś sukces zawodowy, dzięki jego pracy firma pozyskała ważnego klienta, poprawiła wyniki sprzedażowe itd. Podczas negocjacji liczą się dowody i przykłady. Warto je sobie przygotować jeszcze przed pójściem na spotkanie.
2. Poprosić o więcej, a potem „schodzić z ceny”
Podczas rozmowy o wynagrodzeniu możemy zasugerować nieco wyższą kwotę od tej, którą proponuje pracodawca. Negocjowanie będzie wówczas polegało na dążeniu do poziomu pośredniego – między naszą a przełożonego ofertą.
3. Mieć asa w rękawie
Nawet jeśli jesteśmy zadowoleni ze swojej pracy, to warto co jakiś czas sprawdzać swoje „notowania” na rynku, śledzić oferty pracy i poziomy wynagrodzeń, weryfikować swoje możliwości. Jeśli otrzymamy konkurencyjną propozycję, warto o tym powiedzieć przełożonemu, ale z wyczuciem, aby nie odebrał tego jako formę szantażu. Kiepskim i bardzo ryzykownym pomysłem jest jednak sugerowanie, że jesteśmy „rozchwytywani” przez inne firmy, podczas gdy w efekcie wcale nikt się z nami nie skontaktował.
4. Być cierpliwym, ale konsekwentnym
Podczas negocjacji należy trzymać nerwy na wodzy, starać się zachować spokój i przybrać pogodny wyraz twarzy. Nie oznacza to, że po bezskutecznej rozmowie mamy się całkowicie wycofać. Powracajmy do tematu, dopytujmy, przywołujmy kolejne, mocniejsze argumenty. Jeśli nawet szef w tym momencie odmawia nam podwyżki, to i tak – taktowanie, acz konsekwentnie – pokazujmy, że sprawa jest dla nas ważna.
5. Zachować dyplomację, ale też pomysłowość
Strategia „albo – albo” i stawianie sprawy na ostrzu noża nie zdadzą egzaminu podczas negocjacji. Zamiast tego lepiej jest zastanowić się, co mogłoby nam zrekompensować większe pieniądze, których na razie firma nie może nam zaproponować. Być może jest to dobra okazja, żeby „upomnieć” się o możliwość wykonywania części obowiązków zdalnie, z domu albo zmianę grafiku, bo już od dawna nam na tym zależy? Możemy też spróbować zawalczyć o wyższą premię, ciekawe benefity, np. dofinansowanie studiów podyplomowych, naukę języków obcych itd. W negocjacji ważna jest elastyczność. Jeśli nasze oczekiwania finansowe nie mogą być spełnione, to negocjujmy takie dodatki, które zaspokoją nasze inne, pozapłacowe potrzeby.