Popełniać błędy jest rzeczą ludzką. Jednak za niektóre z pomyłek trzeba później nieludzko dużo zapłacić. Co najczęściej robimy nie tak, będąc nowymi w branży, i co robić, żeby unikać wpadek?
1. Rozpoczęcie pracy przed podpisaniem kontraktu
Wiele początkujących agencji pracuje (bez umowy rzecz jasna) nad projektami swoich przyjaciół lub znajomych znajomych. Inne z nich po prostu z jakichś przyczyn boją się poprosić o umowę, sądząc, że stracą klienta. Jeszcze inne sądzą, że skoro pracują dla kogoś już po raz kolejny, to nie muszą się obawiać, że zostaną oszukane. Niezależnie od tego, czy umowa dotyczy pracy z rozpoznawalną marką czy ze znajomym, zawsze powinna być podpisana: dla komfortu obu stron.
2. Zniżki
Wielu początkujących marketingowców tak bardzo chce mieć na swoim koncie nowe projekty, że pracuje za niższą stawkę niż powinni. Powód? Zniżki. Osoby bez doświadczenia często oferują niższe stawki zanim klient w ogóle o nie zapyta. Nierzadko też godzą się na zaproponowaną im cenę w ogóle jej nie negocjując. To jednak, wbrew pozorom, bardziej szkodzi niż pomaga: traci się bowiem wiarygodność, samemu nie ceniąc swojej pracy, a ponadto sprawia się wrażenie kogoś rozpaczliwie szukającego zlecenia.
3. Pozwalanie, by to emocje wzięły górę
Początkujące agencje czasem zapominają, że ich klienci nie zawsze są równie zaangażowani w dany projekt, co one. Nie należy więc zanadto denerwować się kilkoma nieodebranymi telefonami czy mailami. Nie należy też zbytnio „przywiązywać się” do klienta i oczekiwać, że już zawsze będzie korzystał tylko z naszych usług.
4. Wyznaczanie nierealnych terminów
Próbując sprzedać klientowi projekt, łatwo złożyć przy okazji kilka nierealnych obietnic. „Nowa strona na pojutrze? Jak najbardziej!”. Naturalnie pewnie można by jakąś stronę zrobić. Wystarczyłoby tylko zrezygnować ze snu i jedzenia na czas pracy.
Tego typu obietnice skutkują zazwyczaj tym, że wykonane zlecenia są niskiej jakości lub po prostu są dostarczane po ustalonym terminie. Warto więc mierzyć cele na zamiary.
5. Ciągłe potakiwanie klientowi
Podobnie, jak w poprzednim punkcie: zgadzanie się ze wszystkim, co proponuje klient, jest fatalnym posunięciem. Zwłaszcza, kiedy rozmowa schodzi na temat budżetu czy tego, co zwyczajnie przekracza nasze kompetencje. I tutaj łatwo złożyć niewykonalne obietnice.