Przez lata wmawiano adeptom reklamy i marketingu, że nie ma lepszego sposobu na promocję marki niż aluzje seksualne. Wygląda jednak na to, że to już przeszłość. Kolejne firmy rezygnują z epatowania negliżem, a te które tego nie robią – mają problemy wizerunkowe. A psychologowie dodają – tak naprawdę żadne badania nigdy nie potwierdziły, że seks sprzedaje.
Reklama perfum BonBon Victora&Rolfa.
Coraz więcej marek, nawet tych kojarzonych z „seksownym” wizerunkiem, rezygnuje z pokazywania roznegliżowanych modelek czy modeli w reklamach. Jedną z takich firm jest amerykański gigant odzieżowy Abercrombie & Fitch. Niegdyś słynął z rozebranych modeli, promujących otwarcie każdego nowego sklepu. Dziś firma stawia na zdecydowanie bardziej stonowane reklamy. W podobną stronę poszedł ostatnio też jeden z głównych konkurentów firmy – American Apparel. Nawet magazyn „Playboy”, niegdyś ikona erotyki, ogłosił niedawno, że rezygnuje z publikowania zdjęć nagich kobiet.
Promowanie towarów nagością było bardzo popularne w latach 90-tych. Dziś jednak budzi coraz większe kontrowersje, także wśród grup docelowych firm. Boleśnie przekonała się o tym niedawno polska marka Mohito. Firma promowała swoją najnowszą kolekcję torebek reklamami z rozebraną modelką. Bardzo się nie spodobało to niektórym klientkom firmy. Były nawet takie, który wzywały nawet do bojkotowania marki.
Paweł Tkaczyk, specjalista ds. marketingu i brandingu uważa, że nawet jeśli nagość w reklamach czasem działa, to skuteczniejsze są te firmy, które nieco inaczej podchodzą do tematu seksu i cielesności.
– Dziś przez marketerów promowany jest inteligentny seks, przedstawiane są raczej emocje z nim związane. Kobieta we współczesnych reklamach powinna raczej inteligentnie uwodzić, a nie być obiektem seksualnym, do którego się gwiżdże – mówi Tkaczyk.
Zdaniem eksperta, wizerunek kobiet w reklamach przeszedł ostatnio podobną ewolucję, jak niegdyś obraz gospodyń domowych.
– W reklamach z lat 60-tych były one bezwolne i ich głównym zadaniem było sprzątanie oraz podawanie piwa. Dziś natomiast gospodyni ma by mądra, przebojowa, a zajmowanie się domem powinno być tylko elementem jej życia, a nie jego esencją. Marki po prostu dojrzewają i wyrastają z etapu powierzchowności. Właśnie taką ewolucję przeszedł Abercrombie & Fitch – dodaje Tkaczyk.
I dodaje, że ostatnio zbytnie epatowanie nagością jest często traktowane w branży marketingowej jako obciach i pójście na łatwiznę.
Ale są i tacy eksperci, którzy uważają, że tak naprawdę seks nigdy nie sprzedawał. Na przykład profesor Brad Bushman, psycholog z Uniwersytetu w Ohio, który niedawno badał wpływ reklam z dużą ilością seksu i przemocy na zachowanie widzów. – Nie znaleźliśmy żadnych dowodów na to, że reklamy z dużą ilością seksualnych treści są bardziej skuteczne. Znaleźliśmy natomiast takie, w których nadmiar nagości wręcz szkodził promowanej marce. Odbiorca był rozkojarzony, więc produkt zostawał gorzej zapamiętany. Ludzie bardziej zapamiętywali samą reklamę, niż to co, miała promować – mówił profesor w wywiadzie dla dziennika „The Telegraph”.